PRZEGLĄD PRASY

Polecamy artykuł Katarzyny BARTMAN w dziale Gospodarka money.pl pod tytułem: „Walka o podwyżki w budżetówce. Związkowcy i pracodawcy mówią jednym głosem”.Cytujemy za autorką tekstu:
„Płace w budżetówce muszą w przyszłym roku wzrosnąć o 10 proc. – takiej zgodności pomiędzy pracodawcami i związkowcami nie było już od dawna. Rząd natomiast chce zamrozić wynagrodzenia na poziomie tegorocznym.

– Jeśli nie będzie podwyżek wynagrodzeń w budżetówce w przyszłym roku, czekają nas trzy scenariusze: radykalizacja nastrojów i kolejne strajki, odpływ najlepiej wykwalifikowanych pracowników tego sektora, co oznacza jeszcze większe obniżenie jakości usług publicznych oraz strajki włoskie, czyli: pracuję tak, jak mi płacą – wylicza jednym tchem Andrzej RADZIKOWSKI przewodniczący OPZZ.

Podkreśla, że takiej zgodności, jaka była na ostatniej Radzie Dialogu Społecznego pomiędzy pracodawcami i związkowcami, dawno już nie było.

– Wszystkie trzy największe centrale związkowe wydały odezwę do rządu. Domagamy się w niej 10-procentowej podwyżki dla budżetówki. Jeśli ona nie nastąpi, wielu pracowników z wyższym wykształceniem może zarabiać mniej niż będzie wynosić najniższa krajowa – ostrzega RADZIKOWSKI.

Podobnego zdania jest też Grzegorz SIKORA z Forum Związków Zawodowych. Zwraca on uwagę na potężne rozwarstwienie zarobków w sektorze publicznym. – Kadra w urzędach centralnych i spółkach skarbu państwa zarabia po 30-40 tys. zł miesięcznie, a pracownicy socjalni przyznają podopiecznym zapomogi, które są wyższe od ich pensji. Do czego to doprowadzi?! – zastanawia się związkowiec.

Dodaje, że w ciągu ostatnich 5 lat, na ulice wychodzili głównie przedstawiciele sektora usług publicznych, czyli zawodów, gdzie pracodawcą jest państwo, a nie przedsiębiorcy.

– W szkołach, na posterunkach policji i w szpitalach nie ma kim zastąpić osób, które przechodzą na emerytury. Nikt nie chce pracować za te głodowe stawki – uważa SIKORA.

Przypomnijmy, wg danych GUS z lipca br. pielęgniarka zarabia średnio 3510 zł brutto, policjant w oddziale prewencji – 4500 zł, nauczyciel kontraktowy – 2940 zł, a pośrednik w urzędzie pracy 2750 zł.
Z kolei referent w administracji publicznej dostaje 2 780 zł, kierownik referatu – 5500 zł, a naczelnik wydziału 6750 zł.

– W czasie ostatniego spotkania w Radzie Dialogu Społecznego wiceminister finansów Piotr PATKOWSKI przekonywał nas, że średnie zarobki w budżetówce wynoszą 5800 zł miesięcznie. To oburzające – relacjonuje RADZIKOWSKI.
(…)

Co ciekawe, z pracownikami budżetówki zaczynają się też solidaryzować przedstawiciele pracodawców. Dla nich również istotna jest jakość usług świadczona przez ZUS, urzędy skarbowe oraz samorządy.

– Dla pracodawców jakość usług publicznych to klucz do poprawy warunków prowadzenia działalności gospodarczej i lepszego radzenia sobie z kryzysem gospodarczym – zaznacza prof. Jacek MĘCINA, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.

Dodaje, że sfera budżetowa to przecież w ogromnej części ochrona zdrowia, edukacja, szkolnictwo wyższe, wreszcie administracja. Zwłaszcza że rząd zakłada w przyszłym roku przyrost PKB na poziomie 4 proc., a inflację w wysokości 1,8 proc.

Zdaniem prof. MĘCINY skoro w czasie kryzysu rząd proponuje skokowy wzrost płacy minimalnej, tym bardziej należy upomnieć się o waloryzację wynagrodzeń w sferze budżetowej. Niskie płace w budżetówce ograniczają i tak mało wydolny system usług publicznych.”

Źródło: www.money.pl

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *